Ułatwienia dostępu

Skip to main content

Szydłowiec pamięta o Powstańcach Warszawskich

Drukuj
Opublikowano: 02 sierpień 2017

73 lata temu 1 sierpnia 1944 roku w godzinę „W” wybuchło Powstanie Warszawskie – wystąpienie zbrojne mieszkańców stolicy zorganizowane przez Armię Krajową. Powstanie skierowane było przeciwko Niemcom, ale miało także uniemożliwić przejęcie władzy w kraju przez struktury uzależnione od Związku Sowieckiego. Walki powstańcze trwały 63 dni.

Zginęło 10 tys. powstańców. Liczba zabitych wśród ludności cywilnej to 200 tys. osób.
1 sierpnia w „godzinę W” w całej Polsce zawyły syreny alarmowe, minutą w bezruchu, złożyliśmy hołd warszawiakom, którzy w roku 1944 wystąpili zbrojnie przeciwko okupującym stolicę.
Pamiętamy również o powstańcach warszawskich, którzy spoczywają na cmentarzu parafialnym w Szydłowcu. W tym dniu spotkali się mieszkańcy, przedstawiciele lokalnych środowisk kombatanckich, szydłowieccy strzelcy, samorządowcy z gminy i powiatu, aby dać świadectwo swojej wdzięczności.
Po minucie ciszy na grobach uczestników Powstania Warszawskiego: Romana Olędzkiego, Ryszarda Cugaka ps. „Ryś”, Stanisława Wierzbickiego ps. „Staluga” i Tadeusza Stamirowskiego ps. „Stomir” złożono biało-czerwone kwiaty i zapalono znicze. Odmówiono także modlitwę, której przewodniczył Arcybiskup Wacław Depo i odśpiewano pieśni patriotyczne.
Wśród zgromadzonych nie zabrakło krewnych poległych Powstańców, którzy wspominali swoich bliskich. Przy grobie śp. braci Olędzkich Tomasz Krzemiński odczytał wspomnienia spisane przez Henryka Skrzyńskiego - brata ciotecznego Romka i Henia Olędzkich: „Dwaj wnukowie mojej babci mieszkający na ulicy Hożej 9 w Warszawie Roman lat 14 i Henryk lat 12, synowie Walerii i Stanisława Olędzkich należeli do harcerskiej organizacji „Szarych Szeregów” – byli „Zawiszkami”; przenosili listy i meldunki. Jak wypowiadała się ich matka byli bardzo zaangażowani i obowiązkowi, że nie było sposobu, aby ich zatrzymać w suterenie, gdzie w tym czasie przebywała rodzina. W tragicznym dniu 2 września 1944r. według słów mojej cioci: „starszy syn Romek przenosząc meldunek wstąpił do mieszkania na ul. Hożej 9, gdzie zjadł zupę i pobiegł w kierunku północnym docierając do barykady w okolicy obecnego Placu Trzech Krzyży i ulicy Książęcej. Przebiegając pod barykadą został postrzelony w brzuch od tyłu przez żołnierza niemieckiego ( warszawiacy nazywali ich gołębiarzami”), który strzelał z okna budynku Liceum imiennie Królowej Jadwigi – (obecnie w miejscu nieistniejącego budynku jest obelisk z pamiątkową mosiężną tablicą). Zabrany wieczorem do szpitala polowego na ulicę Wspólną 27 – w wielkim cierpieniu zmarł 3 września 1944 roku.
Po upadku Powstania z pozostałą dwójką dzieci 12 – letnim Henrykiem i 9 letnią córka Barbarą ( w czasie okupacji ich ojciec Stanisław Olędzki przebywał na przymusowych robotach w Niemczech) wraz z innymi mieszkańcami Warszawy pędzeni przez Niemców zdążali do obozu w Pruszkowie. Na ulicy w Pruszkowie wyczerpane trudami, głodne dzieci głośno płakały. Pilnujący kolumnę idących niemiecki żołnierz przy najbliższej bramie machnął krótko ręką i warknął ściszonym głosem: raus! Ciocia weszła z dziećmi przez bramę w kamienicy na dziedziniec , gdzie zaopiekowali się nimi i dali schronienie miejscowi mieszkańcy. Następne noce i dni pieszo wędrowała z dziećmi z Pruszkowa, aż dotarła do swej siostry Anny do Szydłowca, gdzie zamieszkała. Zrozpaczona śmiercią swojej matki Marianny i syna Romka chciała uchronić przed taką ewentualnością swojego drugiego syna Henryka i córkę Barbarę...
16 stycznia 1945 roku na rynek wokół ratusza w Szydłowcu wjechało siedem czołgów Armii Radzieckiej – w przeddzień Niemcy opuścili miasto. Dorośli i dzieci witali żołnierzy. Zapewne złe rozpoznanie i błąd spowodowały, że niespodziewanie nadleciały radzieckie samoloty zrzucając bomby. Zginęło kilkoro dzieci i dorosłych, zniszczonych zostało kilka domów. Zginął również uderzony odłamkiem na schodach szkoły za ratuszem uciekający Henio Olędzki – mój brat cioteczny, który szczęśliwie przeżył Powstanie Warszawskie. Po zakończeniu II wojny światowej rodzina ekshumowała i przewiozła z Warszawy pochowanego na dziedzińcu kamienicy przy ulicy Hożej 9 zwłoki syna Romka składając je obok syna Henia w grobie rodzinnym na cmentarzu rzymsko – katolickim w Szydłowcu.”

Na zakończenie, przy kwaterach wojskowych Burmistrz Artur Ludew złożył wszystkim podziękowania za udział w uroczystości, podkreślając jak ważne jest abyśmy przekazywali kolejnym pokoleniom wiedzę na temat historii naszej Ojczyzny. Głosy zabrali również, dziękując za pamięć o Powstańcach, Zofia Pawlak – prezes ŚZŻ AK koło Szydłowiec i Starosta Szydłowiecki Włodzimierz Górlicki.


- Roman Olędzki syn Stanisława i Walerii z domu Skrzyńskiej, harcerz Szarych Szeregów. Mieszkał w Warszawie na ul. Hożej 9. Został ranny pod barykadą na Placu Trzech Krzyży. 2 września 1944 roku został przewieziony do szpitala polowego na ul. Wspólnej. Zmarł 3 września 1944 roku w wieku czternastu lat, pochowano go we wspólnej mogile, a po ekshumacji Jego szczątki spoczęły w rodzinnym grobie dziadka Franciszka Skrzyńskiego.

- Ryszard Cugak ps. „Ryś” w stopniu strzelca. Walczył w oddziałach AK I Obwód Radwan (Śródmieście) – zgrupowanie Chrobry II szlak bojowy Śródmieście Północ. Urodzony w Sokalu 18 października 1929 roku – zmarł 23 września 1991 roku.

- Stanisław Wierzbicki ps. „Staluga” urodzony 16 listopada 1911r. w Szydłowcu. 24 sierpnia dołączył do walczących w Powstaniu Warszawskim jako ochotnik (w stopniu kaprala). Brał udział w walkach Oddziału Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej II Obwód „Żywiciel” na Żoliborzu, zgrupowanie „Żaglowiec” plutonu 205. Po powstaniu trafił do niemieckiej niewoli (nr jeniecki 47417).

- Tadeusz Stamirowski urodzony 20 września 1912 roku, pseudonimu „Stomir” syn Wacława i Wiktorii Ziółkowskiej. Walczył w III obwodzie „Waligóra” Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej na Woli – 1 rejon (Czyste- Babice) plutonu 304. Ciężko ranny 1 sierpnia 1944 na ulicy Towarowej, w wyniku rany stracił nogę.

{phocagallery view=category|categoryid=1464|limitstart=0|limitcount=0}